O “overthinkingu”, który sabotuje Twój biznes i odbiera radość z życia.
Znasz to uczucie? Siedzisz przy komputerze z otwartym Canva, chcesz w końcu wrzucić coś o swojej pracy. W głowie masz dziesięć wersji posta, trzy różne nagłówki i cichy głos, który mówi: „A co, jeśli to nikogo nie obchodzi?”.
To nie lenistwo. To overthinking — jeden z najbardziej podstępnych hamulców XXI wieku.
Czym dokładnie jest overthinking?
W psychologii nazywamy to ruminacją — uporczywym analizowaniem, które nie prowadzi do rozwiązań.
„Zbyt długie analizowanie nie daje odpowiedzi – tylko wciąga nas w spiralę wątpliwości.”
— dr Kristin Neff, badaczka samowspółczucia, University of Texas
To stan, w którym myślenie zamienia się w autodiagnozowanie, planowanie zamienia się w pętlę, a działanie w nieosiągalną przyszłość.
Overthinking w budowaniu biznesu
Overthinking w świecie social mediów i przedsiębiorczości wygląda tak:
Szlifujesz identyfikację wizualną przez trzy tygodnie, ale nadal nie masz pierwszego posta.
Masz pomysł na ofertę, ale boisz się, że to „nieprofesjonalne”.
Nie wiesz, od czego zacząć, więc uczysz się dalej, zamiast sprawdzać w praktyce.
Psychologicznie: To efekt presji sukcesu połączonej z brakiem zaufania do własnych kompetencji. Chcemy „wypaść dobrze”, zanim się pojawimy. A tak się nie da.
To pułapka. I to bardzo powszechna.
Overthinking w życiu prywatnym
Ruminacja nie ogranicza się do biznesu. Pojawia się też wtedy, gdy:
Po rozmowie z kimś analizujesz każde słowo: „Czy nie zabrzmiałam głupio?”
Widzisz cudze życie na Instagramie i zaczynasz wątpić, czy robisz wystarczająco dużo.
Tworzysz tysiąc planów na weekend, a i tak czujesz się winna, że nie wykorzystałaś czasu idealnie.
Psychologicznie: To efekt potrzeby ciągłego kontrolowania wszystkiego — bo w dzieciństwie i później często słyszałaś, że tylko jeśli będziesz „grzeczna”, „ogarnięta” i „idealna”, zasłużysz na spokój i akceptację. To przekonanie, że nic nie dzieje się samo, że każdą rzecz trzeba wypracować, zaplanować, przewidzieć. A wtedy nie zostaje miejsca na zwykłe bycie.
Overthinking zjada Cię od środka, bo nie daje Ci prawa być „wystarczającą”.
Skąd się to bierze?
Z badań (m.in. Lyubomirsky & Nolen-Hoeksema, 1995) wynika, że skłonność do overthinkingu częściej dotyczy kobiet — zwłaszcza tych o wysokiej samoświadomości i niskiej samoocenie.
Czujesz za dużo, chcesz dobrze, analizujesz każde „co jeśli”.
To nie jest cecha charakteru. To adaptacyjna strategia przetrwania, która w świecie ciągłego oceniania — po prostu się przegrzewa.
Wiele z nas było wychowywanych w przekonaniu, że najpierw trzeba wszystko przewidzieć, zanim zrobi się pierwszy krok. Że trzeba być przygotowaną, żeby zasłużyć na działanie. To rodzi głęboki lęk przed błędem — bo błąd to nie tylko pomyłka, ale zagrożenie dla poczucia wartości.
Overthinking staje się więc próbą zdobycia bezpieczeństwa. Tylko że to bezpieczeństwo nie nadchodzi. Nadmiar analiz nie daje ulgi — on ją odwleka.
Kiedy myślimy za dużo, tracimy kontakt z tu i teraz. Nasze życie zaczyna się toczyć w alternatywnych wersjach przyszłości, które najczęściej nigdy się nie wydarzą.
I najgorsze: zaczynamy wierzyć, że jesteśmy „trudne” albo „problematyczne”, a tak naprawdę tylko próbujemy przetrwać w świecie, który nie uczył nas łagodności wobec siebie.
Jeśli teraz to czytasz i czujesz w tym siebie — to nie jesteś sama. I nie musisz się już karać za to, że za dużo czujesz i za długo myślisz. Możesz nauczyć się wracać do siebie, nie tracąc tej wrażliwości.
Co możesz z tym zrobić?
Nie zgasisz overthinkingu jednym cytatem. Ale możesz odzyskać kontrolę — krok po kroku. Każde z tych ćwiczeń ma konkretny cel: pomóc Ci wrócić do siebie i do rzeczywistości, w której działanie staje się możliwe, a nie tylko teoretyczne.
Wybierz małe działanie ponad wielkie rozważania
Nie zakładaj od razu marki — wrzuć jedno zdjęcie. Opisz, co robisz. Patrz, co się wydarzy. Po co to robić? Żeby zobaczyć, że świat nie potrzebuje od Ciebie od razu wielkiego projektu. Wystarczy sygnał. Ten jeden ruch to test, nie egzamin. Odzyskujesz realny wpływ.
Nadaj nazwę swojej pętli myślowej
Zamiast mówić „boję się” — nazwij to np. „tryb porównywarki”, „tryb szukania perfekcji”. Po co to robić? To zmienia sposób, w jaki mózg przetwarza stres. Nadając etykietę, odzyskujesz dystans — nie jesteś już w środku emocji, tylko je obserwujesz. A to pierwszy krok do ich wyciszenia.
Stosuj regułę 3 decyzji dziennie
Wybierz 3 rzeczy, których nie będziesz rozmyślać. Podejmiesz decyzję – koniec. Po co to robić? Trenujesz zaufanie do siebie. Uczysz mózg, że działanie jest bezpieczne, a nie każda decyzja to kwestia życia i śmierci. W dłuższej perspektywie zmniejszasz lęk przed błędem.
Rytuał: notatka do siebie na koniec dnia
Zapisz jedną myśl, którą chcesz dziś zostawić. Po co to robić? To reset mentalny. Zamiast nieść cały dzień do łóżka — zostawiasz go na papierze. Pomaga zasnąć z czystą głową, a rano zacząć bez resztek wczorajszych myśli.
Zrób coś „niedokończonego” specjalnie
Opublikuj coś z niedoskonałością. Sprawdź, co się wydarzy. Po co to robić? Bo tylko w praktyce zobaczysz, że większość lęków istnieje tylko w Twojej głowie. To ćwiczenie odwagi i rozbrajania perfekcjonizmu. Bardzo uwalniające. I bardzo potrzebne.
A teraz najważniejsze:
Overthinking nie czyni Cię słabą. Czyni Cię osobą, która bardzo chce zrozumieć świat
— ale nie nauczyła się jeszcze, jak odłożyć kontrolę.
Nie wszystko musi być „ogarniane”.
Nie wszystko musi być perfekcyjnie zrozumiane, zanim się wydarzy.
Czasem wystarczy postawić stopę na ścieżce, żeby zobaczyć, gdzie prowadzi.
Na zakończenie (i z całą troską):
Ten tekst nie jest terapią. Jeśli czujesz, że overthinking odbiera Ci radość z życia, zabiera sen, psuje relacje — porozmawiaj z psychologiem. Zasługujesz na wsparcie, nie tylko na rady.
Na OIVIO.ONE mówimy: jesteś wystarczająca. Nie po tym, co osiągniesz. Ale dlatego, że wciąż próbujesz.
Myśl mniej. Zrób więcej. Zacznij od jednego kroku.